Chyba zaatakowała mnie Bulimia...Miałam świadomość tego, że ta chwila prędzej czy później musi nadejść. Co za potwór! Jem, Jem. Opycham się. Idę do pokoju płaczę, dlatego że narzarłam się jak świnia. Po czym na drugi dzień piję samą wodę, albo jem tylko skromny obiad. Ze skrajności w Skrajności. Brakuje jeszcze wymiocin i interwencji mamy...
Małe co nieco na pocieszenie:
Małe co nieco na pocieszenie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz